Ekspedycja Jaskiniowa Grecja 2022. Penetracja jaskini Kefalodryso.
Ostatnim punktem naszej wyprawy była górska jaskinia zródlana, położona w wiosce Kefalodryso. Informacje, że ona wogóle istnieje dostałam od Erikosa kilka dni wcześniej i mówił, że warto....skoro warto to trzeba napierać.
Dojazd do niej to nie lada wyzwanie. Pomimo dokładnych koordynatów kilka razy wbiliśmy się komuś do sadu, a skończyliśmy na górskim bezdrożu, na które osobówka Misia się nie nadawała. Postanowiliśmy włączyć jednak funkcję płatnej drogi i przejechać po ludzku...No cóż tanio, nie zawsze znaczy najszybciej.
Kiedy GPS dał nam znać że dojechaliśmy i tak nie mogliśmy uwierzyć...Wylądowaliśmy w samym centrum górskiej wioski gdzie przysłowiowo "psy tyłkami szczekają". Nasz cel to ustęp wody pitnej...gdzie co rusz ktoś podjeżdżał nabrać wody...
W swojej karierze wbijałam się już w różne dziwne miejsca, ale do wodociągów wioskowych jeszcze mi się nie zdażyło...ale zawsze musi być ten pierwszy raz...
Przebieraliśmy się na przeciwko wioskowej knajpki widząc nieopodal kościół i cmentarz. Miejscowi mieli nie lada ubaw. Jeden zatroskany Pan starał się odwieść nas od pomysłu wejścia pod mostek twierdząc że tam ciemno i wąsko...Szkoda że nie potrafiłam mu wytłumaczyć, że właśnie na to liczę, bo tak dokładnie lubię. Powiedział nam, że dwa lata temu byli tam jacyś nurkowie (pewnie Erikos i Stelios) i że wracali bez widoczności. Tak Erikos ostrzegał, że na powrocie może być zero wiz. Ale ponieważ i ja i Misio pochodzimy ze szkoły (jak to mawia nasz instruktor "bezszelestnego poruszania się" ) więc raczej nie martwiłam się zbytnio że zmącimy....
Wejście do jamy znajduje się pod mostem i trzeba uważać na rury wodne biegnące po dnie, bo o mało nie wyrżnełam orła...
Wchodzi się do pięknej komnaty wypełnionej w 1/4 wodą. Tam zdecydowaliśmy się założyć poręczówkę.
Pierwsza część jaskini jest bardzo płytka, około 3 m i można płynąć zarówno pod wodą, jak i miejscami korytarz tworzy komory powietrzne.
Jaskinia bardzo ładna. Na początku rzeczywiście na dnie leży mół i trzeba uważać. Moim zdaniem jednak każdy średnio ogarnięty nurek jaskiniowy nie powinien mieć problemu żeby nie wbić się tam z płetwy...
Początkowo płytka, po około 18 minutach płynięcie zaczyna się zagłębiać. My zeszliśmy do około 30 m. Dalej był duży bałagan w poręczówce i nie opłacało się już zaczynać naprawy liny, bo i tak zawróciłby nas wkrótce gaz.
Nawigacja bardzo prosta i nie zauważyłam żadnego skrzyżowania. Wydaję mi się że były jakieś dwa jumpy do góry, ale nie wiem, czy to przypadkiem nie trawesy na górę. Ponieważ nie mieliśmy planu, możemy się tylko domyślać.
Następnym razem na pewno tam wrócimy, bo to w sumie ciekawa jama. A koło niej mamy namiary na następną...
Niestety tego samego dnia musieliśmy już wyruszyć w drogę powrotną do Polski, bo rodziny nie darowałyby nam, gdybyśmy Wielkanoc spędzili w dziórach zamiast na malowaniu jajek.
Plany na następną ekspedycję już są, w maju 2023. Jedna z ekip rebowych wyraziła chęć dołączenie się do wyprawy, więc będzie wesoło...
Comments